Kleptomania czy złodziejstwo?

Kleptomania czy złodziejstwo?

Kleptomania to wg specjalistów zaburzenie psychiczne objawiające się potrzebą przywłaszczania sobie cudzej własności. Badania wykazały, że częściej tą chorobą dotknięte są kobiety.

Po raz pierwszy odkryto ją 200 lat temu w 1819 r. we Francji. Początkowo ta przypadłość była skrzętnie ukrywana jako wstydliwa wada. Łupem padała wówczas głównie biżuteria dam bądź inne drobne przedmioty.

Choć kleptomanki nie kradną z chęci zysku, to gdzie tak naprawdę znajduje się granica pomiędzy kleptomanią a kradzieżą dla sportu? Specjaliści nie umieją na to pytanie odpowiedzieć, gdyż tak naprawdę winne jest nagłe pobudzenie i przypływająca adrenalina, która po przywłaszczeniu sobie przedmiotu zaraz opada. Hollywoodzka gwiazda Winona Ryder została przyłapana na kradzieży ekskluzywnej odzieży za kwotę kilku tysięcy dolarów. Wszyscy wiemy, że dla hollywoodzkiej gwiazdy taka kwota, to rzecz banalna i nie o pieniądze tu chodzi. Sądy zwykle nie dopuszczają linii obrony opierającej się na psychologicznym podłożu kleptomanii. Kradzież to kradzież, to przywłaszczenie sobie rzeczy cudzej, bez względu na pobudki jakie kierowały tą osobą, która tej kradzieży się dopuściła.

Tymczasem Światowa Organizacja Zdrowia przychyla się jednak do tego, aby odróżniać kleptomanów od zwykłych złodziei. Definiuje bowiem kleptomanię jako zaburzenie w kontrolowaniu własnych impulsów. Wg tej definicji możemy postawić obok kleptomanii, również taką przypadłość jak piromanię lub nałogowy hazard.

Jaki procent ludzi jest dotknięty kleptomanią? Tak naprawdę nie wiadomo, bowiem rzadko kto dotknięty tym zaburzeniem zdaje sobie z tego sprawę z tego na tyle, aby udać się do specjalisty. Choć tabletki „na kradzież” jeszcze nikt nie wynalazł to warto się do niego udać bowiem specjaliści przepisują na to leki. Są to leki głównie zmniejszające napięcie nerwowe lub są to leki na bazie serotoniny czyli poprawiające nastrój.

Czy to też kleptomania?

Tymczasem ostatnie badania biją na alarm bowiem kradzież w hipermarketach rośnie. Stosunkowo łatwo wynieść coś pozostając niezauważonym, bo personelu jest mało, a ochrona wszędzie być nie może. System kamer często ubogi z racji obcięcia kosztów nie zawsze wychwytuje złodziei. Z reguły znajduje się tylko ślady po kradzieży np. puste pudelka, papierki lub puste opakowania. Wśród złodziei można znaleźć cały przekrój społeczeństwa od sprzątaczki po adwokatów. Ale kradną nie tylko klienci, kradną również pracownicy, którzy uważają, że za mało im płacą, bądź rekompensują sobie w ten sposób inne poczucie niższości wobec firmy lub pracodawcy.

Polacy najuczciwsi

Wg brytyjskich naukowców w Polsce ten problem występuje na niezbyt dużą skalę. Wychodzi na to, że jesteśmy najuczciwsi, a za nami są Węgrzy, Czesi, Słowacy. Nasze straty z tytułu kradzieży, to 4,4 % obrotów i są to najmniejsze straty w Europie. Ale za to przodujemy w podjadaniu. Ponadgryzane kiełbaski, wafelki itp. to nasza specjalność.

Nie dajmy się jednak omamić tym liczbą świadczącym na naszą korzyść, bo przecież nikt nam nie wmówi, że kieszonkowcy w tramwaju nie mogą opanować tylko swoich chorych impulsów. Robią to zapewne z premedytacją. Do tego system socjalistyczny do niedawna wręcz nam wmawiał, że wszystko jest wszystkich. Lud pracujący zarówno na wsi i w mieście rozumiał tą wspólną własność po swojemu, że jak coś jest wszystkich to personalnie niczyje, więc można to sobie zabrać do domu, do kieszeni i nic się tak naprawdę nie stanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.